Uczniowie klasy 3 LO-A w czasie dwudniowej wycieczki odwiedzili wraz z wychowawczynią panią Edytą Anioł-Plichtą i polonistką Marzeną Tomaszewską dawne miejsce zagłady: obóz Auschwitz-Birkenau oraz żydowską dzielnicę Kazimierz w Krakowie.
Przybyłych do oświęcimskiego muzeum wita brama z napisem „Arbeit macht frei”. Po kradzieży oryginału w 2009 roku zastąpiono go kopią. Prawie 80 lat temu ludzie różnych narodowości, zwłaszcza zaś Żydzi z najodleglejszych zakątków Europy, stawali się „numerami”. Ciąg cyfr wytatuowany na przedramieniu lub podudziu więźnia był przez lata spędzone w obozie jego „imieniem i nazwiskiem”. Nie wszystkim udało się przeżyć piekło Auschwitz. Wiele tysięcy osób po wyjściu z bydlęcych wagonów na rampę w Brzezince na polecenie SS-manów kierowało swe kroki w stronę komór gazowych, nie domyślając się, jak bardzo są blisko śmierci.
Odbiór dawnego KL Auschwitz-Birkenau zależy przede wszystkim od dojrzałości emocjonalnej, wrażliwości i empatii odwiedzających ten największy cmentarz Europy. Młodzież z wielką uwagą przysłuchiwała się opowieściom pani przewodniczki. Dzięki wcześniejszej lekturze utworów należących do kręgu tzw. literatury obozowej miała okazję konfrontacji słowa pisanego z rzeczywistością, która stała się udziałem wielu milionów więźniów.
Rodzi się refleksja, że mimo zmytej ze ścian krwi, spłowiałych włosów, wyblakłej odzieży, zniszczonych dokumentów, rozwianych popiołów historia nadal powinna być „nauczycielką życia” („Historia magistra vitae est”).
Drugi dzień wycieczki był już mniej emocjonalny, choć też naznaczony piętnem dramatu narodu żydowskiego. Celem grupy stała się wizyta w dawnym żydowskim miasteczku, dziś stanowiącym jedną z dzielnic Krakowa. Kazimierz, bo o nim mowa, nazwany tak został na cześć swego fundatora króla Kazimierza Wielkiego. W średniowieczu zaczęli się tu osiedlać Żydzi i od tego czasu datuje się jego rozwój jako prężnego i niezwykle istotnego ośrodka kultury żydowskiej we wszystkich jej aspektach, przejawach i niuansach. Na Kazimierzu koncentrowało się też życie religijne krakowskich Żydów. Modlili się w synagogach, spośród których aż siedem ocalało do czasów współczesnych. Kazimierz, przez lata zapomniany, zyskał nowe życie, gdy u progu lat dziewięćdziesiątych zamienił się w filmowe miasteczko. Światowej sławy reżyser Steven Spielberg umieścił tu akcję swego wartego kilka Oscarów dzieła pt. „Lista Schindlera”. Od tego czasu określenie „magiczny Kazimierz” wcale nie jest słownym nadużyciem. Przybyło miejsc oferujących kulturę i kuchnię żydowską w najpełniejszej postaci. Widok przechadzających się w chałatach i jarmułkach Żydów wzmaga tylko magię tego niezwykłego miejsca.
Każdy wyjazd wnosi w życie jego uczestników pewną refleksję. Wyżej opisany był o tyleż wartościowy, że – obok przeżyć związanych z odwiedzeniem Muzeum w Oświęcimiu i wizyty na krakowskim Kazimierzu – stał się okazją do wspólnego dzielenia czasu i „bycia ze sobą” uczniów i nauczycielek.